piątek, 6 lipca 2012

Harissa

Nadszedl czas napisac o Birmingamskim Rag Market. Targ, z ktorego miasto slynie, znajduje sie w samym centrum, tuz obok slynnego centrum handlowego Bull Ring, sredniowiecznego kosciola i restauracji Jamiego Olivera. Sklada sie z trzech czesci: pierwsza, na powietrzu, to warzywa i owoce, te sezonowe, organiczne i z calego swiata. Pod koniec dnia mozna tam kupic miske pelna bananow, pomaraczy lub truskawek za  symbolicznego funta, a i gesie jaja sie nawina. Druga czesc, juz pod dachem to moja ulubiona - mozna tam kupic wszystko i nic, jak to mowia. o niej napisze dokladniej za chwile. Trzecia czesc to market miesno - rybny, gdzie jak nazwa wskazuje mozna nabyc wiosenna jagniecine, ktora jeszcze niedawno biegala po walijskich wzgorzach, a i malze i kalmary z angielskich 
i szkockich wod.

W czesci roznorodnej natknelam sie jakies 2 lata temu, na prawdziwa czarownice... Pani okolo 45 lat w powiewnych sukienkach z rozpuszczonymi  lekko posiwialymi wlosami i czerwonymi jak jabluszka policzkami, stoi za najbardziej kolorowym i pachnacym straganem, jaki kiedykolwiek widzialam. Jest to zielarka, ktora sama komponuje przyprawy bez dodatku jakichkolwiek konserwantow czy ulepszaczy smaku. Jest tam bogaty wybor mieszanek przyprawowych
z kazdego zakatka ziemi, ale i  naparow ziolowych z, nam w Polsce dobrze znanych roslin, jak rumianek, mieta, lawenda, czy dzika roza. Stoisko jest naprawde fantastyczne i spedzilam tam znaczna kwote juz kilkakrotnie na herbatki na sen, czy pobudzajace, pieprz z czosnkiem do mlynka, platki jasminu i dzikiej rozy, a ostanio na przyprawe Harrisa z ostra papryka chili, w ktorej zakochalam sie, jak jeszcze w zadnej innej przyprawie.
Nie jest to Harrisa tradycyja, bo w formie sproszkowanej, a nie pasty, ale mieszanka przypraw w niej zawartych czyni ja naprawde niepowtarzalna.

Uzywam jej do wszystkiego, choc jak przekonalam sie na wlasnej skorze, raczej nie wolno jej smazyc, gdyz platki chili w niej zawarte pod wplywem wysokiej temperatury zaczynaja wydzielac bardzo szczypiacy dym, ktorym prawie sie raz zatrulam :) Wydawac by sie moglo, ze tylko gdy sucha przed smazeniem, wchodzi w przedziwna chemiczna reakcje. Swietnie zas nadaje sie ona do salatek, marynat i gulaszy czy tez doprawienia szpinaku lub kapusty.


Uwielbiam rowniez kasze Bulgar czy Bulgur, ktora jest taka bliskowschodnia odmiana kuskusu, rowniez bardzo neutralna w smaku, ale bardziej zachowujaca strukture po namoczeniu. Nie staje sie kleista i zachowuje swa sypkosc. Swietnie nadaje sie na salatki, zwlaszcza te zainspirowane polaczeniami smakowymi  bliskiego wschodu, a wiec mieta, cukinia, papryka, ser feta i moja ukochana Harrisa z Bulgarem tworza bardzo kolorowa i swietnie smakujaca letnia salatke.






SALATKA Z KASZY BULGAR Z CUKINIA I SEREM FETA DOPRAWIONA HARRISA:


Skladniki:
NA 4 PORCJE

  • 100g kaszy bulgar, namoczonej wedlug przepisu.
  • 2 sredniej wielkosci cukinie pokrojone w ukosne plastry i usmazone na grillowej patelni lub upieczone w piekarniku z odrobina oliwy z oliwek,
  • 150 g sera feta, pokruszonego,
  • 1 papryka lub po 1/3 z zoltej, czerwonej i zielonej, pokrojonej w kostke,
  • 1/3 peczka bazylii, poszrpanego na male kawalki
  • sok z polowy limonki
  • 1 lyzeczka przyprawy harrisa lub bardziej tradycyjnej pasty harrisa (wtedy nalezy dodac osobno poszatkowana swieza miete, ktora jest tu bardzo waznym dodatkiem, dodajacym calej potrawie charakteru)


Wykonanie:
1. Kasze bulgar zalewamy wrzaca woda, tak aby nakryla powierzchnie i odstawiamy na 30 minut.
2. Cukinie pieczemy w piekarniku lub grillujemy na patelni z zeberkami, jesli takowa posiadamy.
3. Kiedy kasz jest juz gotowa i lekko przestudzona, dodajemy warzywa i bazylie oraz harrise.
4. Sok z limonki dodajemy przed samym serwowaniem, aby nam nie "ugotowala" lisci bazylii swa kwaskowatoscia.

Salatka jest prawdziwie letnia, lekka i cudownie orzezwiajaca. Moze byc serwowana jako przystawka, lub jako danie glowne, zwlaszcza jesli dodamy do niej jakies lekkie miesko typu: piers z kurczaka, idyka lub krewetki. Mozna tez do niej dodac lyzke majonezu lub greckiego jogurtu, aby stala sie bardziej aksamitna.

2 komentarze:

  1. I tego własnie mi w Polsce brakuje - różnorodności smaków, jakie oferują tego typu stragany, jak ten, o którym pisałaś.
    A co do kaszy: ona się bulgur nazywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, czyli po polsku Bulgur, bo tu w Anglii ja Bulgar wolamy :)
      Wiem, jestem szczesciara, jesli chodzi o wielonarodowsc kuchni, ale za to trudniej niestety dostac warzywa, ktore sa ze wsi lub "prawdziwe" miesko...

      Usuń